sobota, 10 marca 2012

Rozdział VI Uwierz mi

Mark usłyszał głuche klapnięcie obok siebie. Z wysiłkiem otworzył oko i zobaczył, że Dalhia nie celowała już w niego sierpem: teraz usiadła na ziemi i obcięła pęk dziwnych roślin rosnących tuż obok Mark'a. Znowu zbliżyła sierp do chłopaka, tym razem wiedział, że nie ma zamiaru go dźgnąć. Tak też było - Dalhia rozcięła zakrwawioną nogawkę spodni Mark'a i przyłożyła pęk zielska do rany. Rana od razu przestała krwawić i zasklepiła się. Chłopak poczuł się o wiele lepiej, rana przestał go szczypać i przestało mu się kręcić w głowie. Wracały mu siły. Popatrzył na Dalhię ze zdziwieniem.
- J-jak to zrobiłaś? - zapytał. Dziewczyna podniosła głowę i popatrzyła na chłopaka szmaragdowymi oczyma. Zniknęła w nich cała lodowatość, zostało tylko trochę smutku, ale teraz górowało tam jakby lekkie rozbawianie.
- Nie na darmo nazywali mnie najlepszą zielarką roku 1887. - rzekła z rozbawieniem. Jej głos już nie był taki zimny. Nastała cisza. Mark przypatrywał się Dalhi uważnie i zastanawiał si nad sensem wypowiedzianych przez nią słów. Znowu uderzyło go to, jaka jest piękna. Włosy spływały jej po plecach ognistym strumieniem, jedną ręką trzymała spiżowe narzędzie, drugą oparła na biodrze. Teraz to ona popatrzyła mu w oczy. Mark ujrzał w nich coś, co przeraziło go nie na żarty - źrenice, które powinny wyglądać jak okrągłe kulki były teraz pionowymi kreseczkami. Oczy nie były już zielone, tylko pomarańczowe. Jak u kobry. Do głowy przyszło mu pytanie, tak oczywiste, że już dawno powinien je zadać, pytanie tak banalne, a zarazem przerażające.
- Dalhio - zaczął - kim ty jesteś? - Dziewczyna nie odpowiedziała, spuściła głowę i zaczęła bawić się sierpem.
- Kim ty jesteś? - zapytał jeszcze raz, drżącym głosem. Podniosła oczy, teraz bursztynowe z elipsowatymi renicami. Tak jak u wilka. Spojrzała na niego poważnie.
- Wiedźmą. - odpowiedziała. Mark zamrugał szybko oczami. Niespodziewnie wybuchnął głośnym, szczerym śmiechem. Poparztył z rozbawieniem na Dalhię wciąż się śmiejąc. Odwzajemniła spojrzenie - buzowała w nim wściekłość.
- A więc nie wierzysz mi? - wycedziła przez zęby. Mark przestał się na chwilę śmiać.
- Przepraszam Dalhio - zachichotał - ale to nie możliwe. Choć prawie bym się na to nabrał. Jak zrobiłaś ten trik z oczami? Fajny, nauczysz mnie.? - znów się zaśmiał. Wstał z ziemi i otrzepał spodnie. Dalhia stała nieruchomo, jej włosy rozwiewał wiatr.
- Chodź, wrócimy do domu. - podszedł do niej i chciał objąć ramieniem jej, prawdopodobnie, zziębnięte ciało. Odsunęła się gwałtownie, z gniewem w oczach.
- Mark, to prawda. Ja jestem wiedźmą. - wysyczała.
- No tak, tak. A ja jestem pluszowym misiem. - uśmiechnął się. Podszedł do niej jeszcze raz. Tym razem Dalhia nie odskoczyła w bok, ale za nim zdążył do niej podejść, przytknęła mu ostrze sierpa do gardła. Mark wycofał się szybko.
- Czy jeśli pokażę ci coś, uwierzysz mi? - prawie wypluła te słowa. Mark znów się uśmiechnął.
- No jasne. Ale jak to zrobisz? - Przecież to była tylko Dalhia.
- Już ja coś wymyślę - terez to ona uśmiechnęła się.
Nagle Mark poczuł w głowie ostry jak brzytwa głos. Z bólu zgiąl się wpół. Krzyknął i znowu upadł na zięmię. Głos mówił: Czy teraz mi wierzysz? Mark krzyczał przeraźliwie, kuląc się i szamotając . Z jego gardła wydostał się okropny wrzask. Wtem głos przerwał się i Mark przestał cierpieć. Z tego potwornego bólu, wywołanego - o dziwo - przez jakiś głos o mało nie zemdlał. Leżał teraz na ziemi, otwierając i zamykając usta jak ryba, próbował złapać oddech. Oczy miał zamknięte, nie miał nawet siły ich otworzyć. Usłyszał nad sobą głos Dalhi.
- Przepraszam, Mark, ale musiałam to zrobić. Mam jeszcze masę innych, okropniejszych mocy. Nic dziwnego, żyję w końcu 628 lat. Z każdym rokiem jestem potężniejsza. - odrzekła smutnym głosem. Mark poczuł na swoim czole dwie, zimne jak lód ręce Dalhi. Usłyszał jakieś niezrozumiałe słowa.
- Allan xumi the'athe lea. Limony'a nuri du nasthu wa:ra. Limony'a nuri du nasthu wa:ra! - ostatnie słowa wymruczała tak cicho, że Mark ledwo je usłyszał. Poczuł się lepiej, miał siłę otworzyć oczy. Ujrzał nad sobą twarz Dalhi.
- Wybacz mi, Mark. Mój głos był trochę za ostry. - patrzyła mu cały czas prosto w oczy.
- Tylko... troszeczkę - wychrypiał. Nie był zły na Dalhię/wiedźmę. W końcu sam zachował się jak ostatni idiota.
Dziewczyna pomogła mu wstać i usiąść na skalnej półce, na dużym głazie blokującum nurtt parowu. Mark'owi powoli wrzacały siły.
- A teraz - odezwała się Dalhia - pozwól, że ci wszystko wytłumaczę. Od samego początku. - zanim chłopak zdążył coś powiedzieć, zagwizdała głośno. Coś z szumem przeleciało nad nimi.

3 komentarze:

  1. Łał ! Aż chce się czytać ! Czekam na next ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu rewelacja! Dziewczyno, ty masz talent :). Zajebiste :)
    Zapraszam do mnie :http://lifeisprohibited.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny nowy wygląd bloga ! Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu !

    OdpowiedzUsuń