poniedziałek, 13 lutego 2012

Rozdział II Vous, vous Ecossais ne sais pas la'mode!

Mark'a obudził donośny dzwięk dzwonu w pobliskim kościółku. Był pierwszy września. Już siódma,
trzeba wstawać - pomyślał chłopak. Mimo to nie ruszył się z miejsca. Zaczął rozmyśłać o
pierwszym dniu szkoły. Na pewno spotka Ricka, nalepszego kumpla. Spotka też masę piszczących na jego widok dziewcząt. Mark uśmiechnął się sam do siebie. O tak, uwielbiał takie życie. Nagle jego myśli powędrowały na inny tor. Ciekawe, czy będzie też Dalhia. Na myśl o niej poczuł dziwne ciepło. Powinna być, przecieć to rozpoczęcie ostatniego roku w liceum. Ale co go ona obchodzi. Najważniejsze, aby była tam Cynthia. Kiedy dźwięk dzwonu rozbrzmiał po raz ostatni, Mark z niechęcią zwlókł się z łóżka. Wziął prysznic, umył zęby i zjadł śnaidanie. Normalny, codzienny rytm. Ale już niedługo ma się to zmienić - przecież jest szkolną gwiazdą. Gdy wychodził z domu, słońce wzeszło całkowicie.
Do liceum dzieliło go zaledwie 10 minut drogi. To nie było dziwne - w tak małym miasteczku jak River Creek wzędzie było blisko. Mark minął  skwer porśnięty kwiatami, układającymi się w napis. ,, Witajcie w River Creek ". Chłopak uśmiechnął się pobłażliwie.
- Witajcie w River Creek, dobre sobie - powiedział cicho sam do siebie. - I tak żaden turysta tu nie przyjeżdża. Dobrze przynajmniej, że mieszkamy niedaleko dużego, normalnego miasta.
Dotarł do progu Glasgow High. Za sobą usłyszał stłumione westchnięcie. Uśmiechnął się szeroko.
No tak, wielbicielki czekają - pomyślał. Przeszedł przez drzwi. Wszystki oczy skierowały się na Mark'a.
Widok roztaczający się wokół niego był mu dobrze znany. Glasgow High to dosyć duże liceum jak a River Creek. Mark skierował się na pierwsze piętro.
Przed nim rozciągały się rzędy szafek. Wiedział, że stojący przy nich ludzie ukradkiem patrzą na niego.
Chłopak podszedł do listy przypiętej na korkowej tablicy, krokiem modela przechadzającego się na wybiegu.W tym roku jego szafka ma numer 276.
Nagle zobaczył coś, od czego zrobiło mu się słabo. Szafkę nr 277 zajmowała Dalhia Rove.
Mark był kompletnie skołowany. Jak on zniesie obecność Wiedźmy?! Codziennie będzie musiał przechodzić obok niej i patrzeć w jej lodowate, szmaragdowe oczy... Mimo to, Mark nie czuł się ani przestraszony, ani zgorszony. Bądź co bądź, Dalhia jest dziewczyną, w dodatku piękną. Chłopak
wypuścił powietrze ze świstem. Podszedł wolnym krokiem do szafki nr 276, rozglądając się na boki.
Wtem rozległ się piskilwy, jakby zdenerwowany odgłos samochodowego klaksonu. Mimowolnie wszyscy ludzie zebrali się wokół oknien wychodzących na parking Glasgow High. To co zobaczyli wydawało się dość dziwne: czarna, podłużna limuzyna z francuską (!) rejestracją próbowała zająć miejsce na szkolnym parkingu. Samochód próbował wjechać na wąski pas wyłożonej kostką nawierzchni, lecz nie mógł. Właśnie na tym pasie stała Wiedźma.
Dlahia wydawała nic nie robić sobie z obecności markowego pojazdu. Wpatrywała się się w jego przyciemniane szyby z zimnym spokojem. Ognistorude włosy spięła w luźną kitkę. Zebrani pod oknem wstrzymali oddech. Limuzyna zatrąbiła jeszcze raz, tym razem dłużej i odjechała. W takiej wojnie mogła wygrać tylko jedna osoba - Dalhia.
Licealiści cały czas nie odklejali nosów od szyb - wpatrywali się w szukającą miejsca limuzynę. Auto wreszcie zaparkowało. Z przedniego miejsca wynurzył się szofer ubrany w idiotyczną liberię. Z elegancją otworzył drzwiczki od strony pasażera.
Wysiadła z nich szczupła, średniego wzrostu dziewczyna w meloniku. Miała płowo-blond włosy i jasną cerę. Powiedziała coś do szofera. Ten pokiwał głową i wsiadł do samochodu. Dziewczyna kołysząc biodrami weszła do gmachu liceum. Od razu otoczył ją wianuszek ciekawskich. Biła od niej jakaś niezmącona pewność siebie. Mark przyglądał się temu wszystkiemu z daleka.
Dziewczyna zauważyła, że wększość oczu skierowana jest na jej lekko przekrzywiony melonik, więc
wygładziła go i wznosząc niebieskie oczy do nieba powiedziała z irytacją i wyższością w głosie:
- Vous, vous Ecossais ne sais pas la'mode!
Jeszcze większa  ilość oczu wpatrywała się w nią, ze zdziwieniem. Dziewczyna westchnęłą i dodała ( z silnym francuskim akcentem ), z litością:
- Wy, ci Szkoci, w ogóle nie znacie się na modzie!

1 komentarz:

  1. Eii. TY genialna jesteś . ;>
    czekam na więcej !!

    u mnie IV toz. - wbijesz ? :>

    OdpowiedzUsuń