niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział III Cóż ono mogło ukrywać?...

W Glasgow High zadzwonił dzwonek, obwieszczający uczniom, że już koniec przerwy i, że trzeba zbierać się w klasach. Jednak gwar wokół nieznajomej Francuzki nie cichł nawet w klasie ( o dziwo weszła do tej samej klasy, co Mark, Argoo, Lydia i Dalhia: czyli pomieszczenia nr 21, własności klasy III C Licealnej ) - coraz to nowe osoby podchodziły do niej, siedzącej na ławce. zadawały niezliczoną ilość pytań, albo chociaż ją obserwowały. Nauczycielka wciąż nie przychodziła. Francuzka piłowała paznokcie, jakby całe zamieszanie nie dotyczyło jej. Mark zauważyl, że jednak uważnie wszystkiego słucha.
Mark przyglądał się tej scenie dość sceptycznie. Jego także nie opuszczala wierna grupka fanek, stojących wokół ławki, na której siedział, robiąca do niego ,, maślane oczka " i co chwila wzdychającya na każde jego poruszenie. Nagle chłopak wzdrygnął się. Całe zamieszanie, wokół nieznajomej dziewczyny wydawało mu się żenujące. Ale czy jego ,, gwiazdorstwo " nie było też nieapetyczne dla innych osób? Mark wzdrygnął się po raz drugi, tym razem na widok szaroniebieskich oczu, obrysowanych, czarną, zapewne markową kredką. Francuzka przestała piłować paznokcie i podeszła do Mark'a. Przysunęła sobie niedbały ruchem krzesło i usiadła na nim z nonszalancją. Wzrok wszystkich osób w klasie został zwrócony na siedzącego Mark'a i dziewczynę.
- Dobrzhe się bawisz w tym liceum? - zapytała z francuskim akcentem, wyniosłym głosem nieznajoma. Mark zrozumiał, że do zaproszenie do wspólnej konwersacji. Widać dziewczyna wie, z kim się należy zadawać, pomyślał Mark.
- No, można tak powiedzieć - zmrużył figlarnie oczy - Nie widziałem cię tu nigdy. Jesteś nowa w River Creek? - na dźwięk tych słów Francuzka poruszyła się nieznacznie, twarz jej stężała. Poprawiła melonik.
- Jakbyś nie zauważył - syknęła - jestem z Frhancji. Ale cóż za manierhy! - roześmiała się - Nawet się nie przhedstawiłam. Jestem Claudia - podała Mark'owi rękę - Claudia de Rheffone.
- Mark - odwzajemnił uścisk - Mark Ferthenson. - rozparł się wygodnie na krześle - Nie żebym miał coś za złe mojemu "ukochanemu" miasteczku, ale co cię sprowadza do takiej dziury jak River Creek? - tu nawet nie ma sklepu Diora, pomyślał trochę złośliwie.
- No cóż - niby zamyśliła się Claudia - To trhochę długa historhia. - westchnęła. Na chwilę w jej oczach zatliły się iskierki tęsknoty, ale zaraz zgasły i zastąpiła je egoistyczność. - Po pierhwsze mój tata uparhł się, żebym poszła do jakiegoś innego liceum na mój ostatni rok. Twierhdził, że to, do którhego chodzę w Parhyżu jest za słabe jak na moje możliwości. No więc wyszukał Glasgow High w interhnecie - rozejrzała się z niesmakiem po pomieszczeniu. - i przysłał mnie do Szkocji. Na szczęście potem wrhacam już do Parhyża. Będę studiować na Sorhbonie. - wypięła dumnie pierś. Mark obruszył się w duchu. Bądź co bądź nie znosił River Creek i pragnął jak najszybciej się stąd wydostać, ale jak ona może tak... przyglądać się z niesmakiem Glasgow High?

Po chwili do klasy weszła nauczycielka. Pani Phias była wychowawczynią klasy III C. Zapowiedziała krótko nowy rok szkolny, po czym spojrzała na klasę.
- Przed przejściem do zajęć chciałabym przedstawić wam nową koleżankę, Claudie de Reffone. Claudio wstań proszę i opowiedz coś o sobie.- Claudia wstała z gracją i podeszła do pani Phias.
- No więc - spojrzała na klasę z litością, jakby nie byli w stanie pojąć jej całej wspaniałości - pochodzę z Frhancji i mam 18 lat. Mój ojciec markiz - to słowo wypowiedziała z takim naciskiem, że Mark aż wstrzymał oddech. Markiz...? - de Rheffone przysłał mnie tutaj - znowu w jej spojrzeniu widać było pogardę - żebym kontynuowała naukę. - bez niczyjej zgody usiadła z powrotem na krześle. Pani Phias chrząknęła z zakłopotaniem, potrząsnęła głową i rzekła:
- Ekhm, witaj w naszej klasie. Moi drodzy, bądźcie mili dla waszej nowej koleżanki. - jej spojrzenie było tak wymowne, że uczniowie od razu zrozumieli, że to miało znaczyć: Nie zepsujcie tego. Ona jest obrzydliwie bogata i przynosi zyski temu liceum.
Kolejne lekcje zleciały bardzo szybko, po części dlatego, że objaśniano na nich regulaminy. Gdy ostatnią lekcję, historię Szkocji, zakończył chrapliwy dźwięk dzwonka, Mark odetchnął z ulgą. Wybiegł jak na skrzydłach z klasy. Teraz jedo celem było odnaleźć Cynthię. Nie będzie to zbyt trudne - ona, Argoo, Lydia i Dalhia większość przerw spędzają w biblitece. Jedno tylko go niepokoiło - na pewno będzie tam Dalhia. Ale... przecież on nic do niej nie czuje. Nie obchodzą go jej ognistorude włosy, krwistoczerwone usta i szmaragdowe oczy. I to spojrzenie. Zimne, wynoisłe a zarazem niewyobrażalnie smutne, przepełnione bólem. Cóż ono mogło ukrywać?...

4 komentarze: